Zakaz Social Mediów dla osób poniżej 16 roku życia?
Jakiś czas temu Wojtek podesłał mi informację, że Australia wprowadza zakaz SM dla osób poniżej 16r. życia. Długo się nad tym zastanawiałam….moje rozkminy zaszły daleko 😛 i przeprowadziłam ze sobą rozmowę, zadając też trudne pytania 🤭
Decyzja Australii o zakazie korzystania z mediów społecznościowych dla osób poniżej 16. roku życia to istotny krok regulacyjny, który rodzi zarówno psychologiczne, jak i społeczne konsekwencje. Zaczęłam od zapoznania się z badaniami na temat wpływu SM na zdrowie psychiczne. Przypuszczam, że i dla Was te wnioski i badania nie są odkrywcze, ale trzeba tu o tym napisać.
Interesują Cię inne tematy? Sprawdź poniższe artykuły:
Inspiracje
Edukacja domowa
Spis treści:
1. Zakaz Social Mediów dla osób poniżej 16 roku życia.
Wpływ SM na młodzież
Badania pokazują, że media społecznościowe mogą negatywnie wpływać na zdrowie psychiczne młodych ludzi, przyczyniając się do wzrostu lęków, depresji i obniżonej samooceny. Algorytmy SM wzmacniają skrajne treści, a ciągłe porównywanie się z idealizowanymi obrazami rzeczywistości może prowadzić do zaburzeń obrazu ciała i problemów emocjonalnych. Tym samym można pomyśleć, że wprowadzenie ograniczeń wiekowych mogłoby zatem chronić młode umysły przed tymi negatywnymi skutkami.
Ale… przypominam, że to to dialog ze sobą… a więc…
Z drugiej strony media społecznościowe, to także ważna przestrzeń dla młodzieży do budowania tożsamości, utrzymywania kontaktów społecznych i wyrażania siebie. Ich całkowity zakaz może prowadzić do poczucia wykluczenia i braku dostępu do informacji, które dla młodych ludzi są dziś istotne. Zakaz budzi pytania o wolność i prawo do dostępu do technologii. W erze cyfrowej media społecznościowe pełnią funkcję narzędzia edukacyjnego, kanału komunikacji oraz platformy aktywizmu społecznego. Zastanawiam się, jak wpłynie to na socjalizację młodzieży – czy nie doprowadzi do większej izolacji i trudności w nawiązywaniu relacji rówieśniczych?
Pojawia się również kwestia egzekwowania tego prawa. W jaki sposób rząd zamierza monitorować dostęp do SM? Czy firmy technologiczne będą musiały wdrożyć surowsze systemy weryfikacji wieku? Czy to nie spowoduje przeniesienia młodzieży na inne, mniej kontrolowane platformy?
Dolejmy oliwy do tego dialogu.
Na pewno nie jedna osoba tutaj pomyśli ….
„gdzie są rodzice? To wszystko ich wina”, „nie interesują się dzieckiem” i takie tam 🤡😉
I tu kontynuacja moich rozkmin i w tym temacie…
2. Czy to wina rodziców?
Moim zdaniem to skomplikowane zagadnienie, które wymaga spojrzenia z wielu perspektyw – psychologicznej, społecznej i technologicznej. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że obecność dzieci w sieci to tylko „wina” rodziców. To raczej efekt złożonego systemu, w którym rodzice, technologie, szkoły, media i polityka państwa współtworzą rzeczywistość cyfrową młodego pokolenia.
Nie wszyscy rodzice są przecież świadomi skali zagrożeń, jakie niesie internet.
Czasem traktują media społecznościowe jako „elektroniczną nianię”, dając dzieciom dostęp do smartfona dla świętego spokoju.
I tu skłaniam się do refleksji – braku edukacji cyfrowej. Czyż nie zgodzicie się z tym, że edukacja na temat bezpieczeństwa w sieci powinna być systemowa, ale często jest niewystarczająca lub nieskuteczna?
Szkoły rzadko prowadzą zajęcia z higieny cyfrowej w praktyczny sposób. Ponadto państwo nie reguluje wystarczająco dobrze kwestii dostępu dzieci do platform online. A wisienką na torcie są korporacje technologiczne, które stosują algorytmy projektowane tak, by maksymalizować czas spędzony na platformach, a rodzice często nie wiedzą, jak im przeciwdziałać.
Ale! Ale! To przecież rodzice są odpowiedzialni. Tak, ale nie zapominajmy też o odpowiedzialności mediów i technologi. Nie można zapominać o roli gigantów technologicznych, którzy zarabiają na uwadze dzieci. YouTube, TikTok, Instagram czy Snapchat celowo projektują swoje mechanizmy w taki sposób, by młodzież była uzależniona od powiadomień, lajków i rekomendacji treści. Rodzic, który nie zna tych mechanizmów, ma niewielkie szanse na skuteczną kontrolę.
Rodzice mają wpływ, ale nie ponoszą wyłącznej odpowiedzialności. Kluczowe jest połączenie sił:
1. Rodzice – muszą być bardziej świadomi i uczyć dzieci higieny cyfrowej.
2. Szkoły – powinny prowadzić rzetelną edukację medialną.
3. Państwo – powinno regulować dostęp do platform dla najmłodszych.
4. Firmy technologiczne – powinny wdrożyć skuteczniejsze mechanizmy ochrony dzieci.
W przeciwnym razie samo zrzucanie winy na rodziców to uproszczenie, które nie rozwiązuje problemu.
Ale kolejny głos w głowie zadaje pytanie…
ale halo halo. Są i świadomi rodzice, edukujący swoje dzieci, zaangażowani w wychowanie dziecka. Niestety i oni często polegają na tym polu bitwy. Dlaczego?
Nawet najbardziej świadomi i zaangażowani rodzice nie mają pełnej kontroli nad wpływem rówieśników. Społeczna presja wśród dzieci i nastolatków jest jednym z kluczowych czynników kształtujących ich zachowania, w tym także te związane z mediami społecznościowymi. W wieku dojrzewania tożsamość dziecka zaczyna kształtować się bardziej pod wpływem grupy rówieśniczej niż rodziny.
To naturalny proces, ale w erze cyfrowej oznacza to również, że jeśli większość rówieśników korzysta z TikToka, Instagrama czy Snapchata, dziecko czuje się „odcięte od świata”, jeśli nie ma dostępu do tych platform.
Brak obecności w SM może skutkować:
– Wykluczeniem z grupowych rozmów i interakcji (np. „Nie widziałeś tego mema?!”).
– Obawą przed wypadnięciem z obiegu informacji (FOMO – Fear of Missing Out).
– Naciskami na rodziców: „Ale wszyscy już mają konto, tylko ja nie mogę!”.
Rodzice mogą uczyć dzieci zdrowych nawyków cyfrowych, ale jeśli ich rówieśnicy spędzają godziny w mediach społecznościowych, trudno im się temu przeciwstawić.
W efekcie:
– Dzieci mogą ukrywać korzystanie z mediów przed rodzicami, tworząc fałszywe konta.
– Presja grupy może sprawić, że nawet te dzieci, które mają dobrą edukację cyfrową, będą ulegać wpływowi destrukcyjnych treści.
– Możemy obserwować wzrost zjawisk takich jak cyberprzemoc czy wykluczenie społeczne wśród dzieci „poza siecią”.
3. Czy jest rozwiązanie? Czy da się coś zrobić?
Moim zdaniem stworzenie zespołów weryfikujących treści w mediach społecznościowych lub wprowadzenie surowszych mechanizmów kontroli może być lepszym rozwiązaniem niż całkowity zakaz dostępu dla osób poniżej 16. roku życia Jednak samo weryfikowanie treści to dopiero początek – kluczowe jest także odpowiednie dostosowanie algorytmów oraz edukacja użytkowników! Ale łatwo się mówi….jako osoba żyjąca z osobami technicznymi od razu przyszło pytanie dot. wprowadzenie tego.
Jakie niesie to plusy i wyzwania?
Niewątpliwą zaletą takich zespołów to ograniczenie dostępu dzieci do szkodliwych materiałów, takich jak przemoc, pornografia, treści promujące samookaleczanie czy zaburzenia odżywiania.
Możliwość szybkiego reagowania na cyberprzemoc i mowę nienawiści. Poprawa jakości treści widocznych dla najmłodszych użytkowników.
Wszystko pięknie, ale tu przychodzi moja rozterka. Ja głównie jestem na Instagramie i tutaj widzę ile treści co minutę przybywa. Przeklinałam dane I znalazłam informacje, że treści w mediach społecznościowych są publikowane w ogromnych ilościach (np. na YouTube co minutę pojawia się ponad 500 godzin nowych filmów).
Weryfikacja ręczna jest niemożliwa – musiałyby to robić algorytmy i znienawidzony, przerażający wszystkich AI 😉
Kolejne wyzwanie jakie się rodzi, to kto miałby decydować, które treści są odpowiednie? Granica między szkodliwą, a kontrowersyjną treścią jest często płynna.
Poza tym umówmy się…Młodzież znajdzie sposoby na obejście ograniczeń (np. korzystanie z VPN, zakładanie fałszywych kont).
Większym problemem niż same treści jest sposób, w jaki media społecznościowe je promują. Algorytmy wzmacniają skrajne i emocjonalnie angażujące materiały, co prowadzi do uzależnienia od platformy.
Można by:
– Wprowadzić wersję SM dla dzieci z ograniczonymi funkcjami (np. bez rekomendacji opartej na zaangażowaniu).
– Zmienić system rekomendacji tak, aby promował wartościowe treści edukacyjne zamiast kontrowersyjnych i emocjonalnie angażujących materiałów.
– Ograniczyć liczbę powiadomień, które przyciągają użytkowników do aplikacji.
Zakazy często prowadzą do odwrotnych skutków – dzieci i młodzież znajdują sposoby na obejście regulacji, a jednocześnie nie są przygotowane do odpowiedzialnego korzystania z internetu.
Dlatego kluczowe jest:
– Wprowadzenie obowiązkowych lekcji higieny cyfrowej w szkołach. Uczenie dzieci krytycznego myślenia i rozpoznawania manipulacji w sieci.
– Zachęcanie rodziców do większego zaangażowania w cyfrowe życie swoich dzieci.
Co można zrobić? I czy to by się udało?
Rodzice i szkoły muszą działać wspólnie, by zmieniać normy społeczne wokół korzystania z SM. Kilka strategii:
✅ Kształtowanie zdrowych wzorców – np. organizowanie aktywności offline, które będą atrakcyjne dla dzieci.
✅ Grupowe ustalenia – niektórzy rodzice umawiają się, że ich dzieci dostaną dostęp do SM dopiero w określonym wieku, co zmniejsza presję rówieśniczą.
✅ Edukacja rówieśnicza – zamiast mówić tylko o zagrożeniach, warto promować pozytywne wzorce korzystania z internetu.
✅ Aktywność szkół – np. lekcje o zdrowym korzystaniu z mediów społecznościowych prowadzone przez influencerów lub ekspertów, którzy realnie trafiają do młodzieży.
Połączenie regulacji, modyfikacji algorytmów i edukacji:
✅ Weryfikacja treści – ale rozsądnie i z zachowaniem wolności słowa.
✅ Zmiana algorytmów – by SM przestały działać na szkodę najmłodszych.
✅ Edukacja – zamiast odcinania młodzieży od narzędzi, których będą musiały używać w dorosłym życiu.
4. A my rodzice. Od czego możemy zacząć?
Rodzice mogą:
✅ Ustalić jasne zasady dotyczące korzystania z internetu (np. brak telefonów przy stole, godziny offline wieczorem).
✅ Pokazywać alternatywy dla czasu online – wspólne aktywności, sport, pasje.
✅ Być przykładem – jeśli rodzice sami ciągle są na telefonie, dzieci przejmują ten wzorzec.
Jako rodzice możemy zagadać w szkole, do innych rodziców. Można wyjść z inicjatywą „rówieśnicy”. Jeśli większość grupy uzna, że ciągłe bycie online nie jest „cool”, presja się zmniejsza.
✅ W niektórych krajach rodzice umawiają się, że ich dzieci nie dostają telefonu do określonego wieku – dzięki temu nikt nie jest wykluczony.
✅ Można promować „offline challenge” – np. dni bez SM, rywalizacje na najbardziej kreatywne sposoby spędzania czasu poza ekranem.
✅ Tworzenie przestrzeni dla młodzieży poza siecią – kluby, wydarzenia, miejsca, gdzie można być i czuć się częścią grupy bez smartfona w ręce.
I na koniec, jeżeli się zastanawiasz czy ten temat nas w ogóle dotyczy…mam na myśli Polskę, czy jest z tym u nas problem?
To wiedz, że:
Polska jest jednym z krajów o wysokim poziomie korzystania z internetu – już 60% dzieci w wieku 7-10 lat używa smartfonów codziennie.
Jakie jest Twoje zdanie w tym temacie?
Podoba Ci się moja twórczość? Może ten artykuł wniósł wiele informacji? Może po prostu dowiedziałeś się czegoś ciekawego, wzruszyłeś się, zaśmiałeś? Możesz postawić mi wirtualną kawę, po prostu wesprzeć Twórcę. Będzie mi niezmiernie miło. Ponadto wspierając mnie na Patronite możesz otrzymać ode mnie e-booka “Mój subiektywny przewodnik: Japonia – ścieżkami rodziny nomadów”

fotografka
Jak Ci się podoba artykuł?
Jeżeli myślisz o edukacji domowej i masz dodatkowe pytanie, napisz
w komentarzu lub napisz do mnie na Instagramie. Ja postaram się Tobie pomóc.
Dodaj komentarz