Dla wielu Polaków, ba! Europejczyków, Australia jest odległą krainą. Nasze wyobrażenia o niej krążą wokół pająków, węży, rekinów i kangurów. Ale jest też grupa ludzi, która dostrzega Australię jako kraj wielu możliwości, lepszego życia, wzbogacenia się itp. Jak wygląda rzeczywistość? Czy można sobie od tak wyjechać na stałe do Australii? Czy jest praca dla Polaków? Co edukacją dzieci, bezpieczeństwem, kosztami życia? Na te i wiele więcej pytań znajdziesz odpowiedzi w poniższym wywiadzie. Rozmową przeprowadziłam z Olą, która wyszła z mąż za Australijczyka, mają dwójkę dzieci i dom w zachodniej Australii, w Perth.
Wybierasz się do Australii? Interesują Cię inne wywiady? Sprawdź poniższe artykuły:
Polacy na emigracji – Tajlandia
Polacy na emigracji – Algarve, Portugalia
Polacy na emigracji – Japonia, Tokio
1. Na początku przedstaw się proszę, gdzie i jak długo mieszkasz w Australii? Czym się zajmujesz?
Ola: Mam na imię Ola, do Australii przeprowadziłam się w 2012 roku. Wybór padł na Perth w Zachodniej Australii, miasta, z którego pochodzi mój mąż. Przez wiele lat prowadziłam własną działalność gastronomiczną, obecnie zajmuje się fotografią i wynajmem mieszkań.
2. Dlaczego Australia, dlaczego Perth? Jaki był główny powód przyjazdu na samym początku?
Ola: Wyjazd do Australii był zupełnym przypadkiem. Myślę, że nigdy nie znalazłabym się w tym kraju gdyby nie fakt, że…zakochałam się w Australijczyku. Poznaliśmy się na Bali w 2011 roku, podczas mojej beztroskiej podróży z plecakiem po Azji Południowo-wschodniej. Utrzymywaliśmy kontakt i snuliśmy plany ponownego spotkania. Udało nam się wrócić na Bali rok później i kiedy nasza ‘’randka’’ dobiegła końca, postanowiłam, że zamiast wracać do Europy, polecę na kilka tygodni do Australii. Tej samej nocy złożyłam aplikację o wizę turystyczną i kupiłam bilet lotniczy. Następnego dnia siedziałam już w samolocie do Perth. To była zupełnie spontaniczna i irracjonalna decyzja, która całkowicie zmieniła moje życie.
3. Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Perth? Czy były one od razu pozytywne, czy wręcz odwrotnie?
Ola: Wylądowałam w Perth późnym popołudniem i pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła, były puste ulice. Nie mogłam uwierzyć, że o godzinie 18 nikogo na nich nie ma. Następne dni spędziłam na odkrywaniu miasta i spacerach w słońcu. Perth wydało mi się bardzo zadbane- przystrzyżone trawniki, dużo zieleni, domki i ulice wyglądające niczym makieta. Wszystko było takie filmowe i ekscytujące. Przestrzeń, ocean, słoneczna pogoda i natura. Pamiętam swoje zdumienie, gdy w australijskim parku zobaczyłam kolorowe papugi i radość, kiedy pierwszy raz udało mi nie spotkać kangury. Bardzo urzekła mnie tez otwartość Australijczyków, ludzie pozdrawiający się na ulicy klasycznym ‘’g’day mate’’ z uśmiechem na ustach. Choć moja percepcja Perth nieco zmieniła się przez lata, bardzo lubię wracać do tych pierwszych, beztroskich momentów.
4. Czy miałaś trudności z uzyskaniem pozwolenia na pracę lub legalnym pobytem w Perth?
Ola: Przyleciałam do Australii bez żadnego planu. Po kilku tygodniach w Perth, kiedy ważność mojej wizy turystycznej zbliżała się ku końcowi, przyszedł czas na podjęcie decyzji. Nie jest tutaj jak w Stanach, gdzie możesz spędzić lata pracując nielegalnie i nie odczuć żadnych konsekwencji. Australijczycy to bardzo prawy naród- na każdej rozmowie o pracę pierwsze pytanie będzie dotyczyło Twojej wizy. Żadna firma nie zatrudni Cię ‘’na czarno’’. Są tutaj bardzo restrykcyjne przepisy imigracyjne i możliwości uzyskania nawet tymczasowego prawa pobytu są ograniczone. W tamtym czasie Polska nie była nawet na liście krajów kwalifikujących się do programu “Work&Holiday”, poza tym byłam już w Australii, więc to też w jakiś sposób ograniczało moje opcje (niektóre wizy pozwalają tylko na aplikacje w systemie offshore) Postanowiłam ubiegać się o wizę studencką, która pozwalała mi na pozostanie w kraju i dawała prawo do pracy (20 h tygodniowo). Nie było to idealne rozwiązanie, ale wtedy jedyne, żeby móc zostać w Australii. To był dopiero początek trudnego, długiego i kosztownego procesu- uzyskanie najpierw statusu rezydenta, a potem australijskiego obywatelstwa zajęło mi łącznie 8 lat.
5. Jakie wyzwania napotkałaś w procesie adaptacji w nowym kraju i jak sobie z nimi poradziłaś?
Ola: Początki były bardzo trudne. Kiedy kończy się okres miesiąca miodowego, a zaczyna codzienne życie, każdy kraj ma swoje wyzwania. Jednym z wymogów wizy studenckiej była 80%-wa frekwencja, więc nie mogłam opuszczać zajęć. Czasami trudno było to pogodzić z grafikiem pracy, w której 20 h tygodniowo nie zawsze było w stanie pokryć wszystkie codzienne wydatki. Roczny koszt szkoły wynosił 12 tys AUD, co było wówczas zawrotną kwotą. Mój partner pracował w trybie wyjazdowym, więc bardzo dużo czasu spędzałam w Perth samotnie. Przyszły wątpliwości, tęsknota- byłam na drugim końcu świata i wiele razy zastanawiałam się nad sensem tej decyzji. Miałam jednak wielkie szczęście, bo spotkałam na swojej drodze dobrych ludzi. Okazali mi ogromna pomoc i życzliwość. Sprawili, że początek tej przygody był dużo łatwiejszy. Gdybym jednak miała zrobić jeszcze raz to samo, zastanowiłabym się dwa razy.
6. Czy zauważyłaś różnice kulturowe w podejściu do pracy, życia, wychowania dzieci w Perth w porównaniu do Polski? jeżeli tak, to jakie?
Ola: Życie w Australii i mentalność Australijczyków jest bardzo odmienna od naszej. Gdybym miała wybrać jedno słowo, które opisuje tutejszy styl życia, byłoby to ‘’laid back’’ (wyluzowany). Ludzie spacerują po ulicach na boso, wychodzą z domu w piżamach, nie przejmują się tym, co pomyślą inni, pewnie dlatego, że niewiele osób zwraca na to uwagę. Godziwe zarobki pozwalają im na wykonywanie jakikolwiek pracy i komfortowe, wygodne życie. Nie ma ambicji, by kończyć najlepsze szkoły lub iść na studia- większość Australijczyków zaczyna prace tuż po liceum. Przekłada się to na poziom usług- w supermarkecie lub kawiarni spotka Cię życzliwy uśmiech i świetna obsługa. Wynika to z tego, że ludzie tam pracujący zarabiają wystarczająco, by się utrzymać i są po prostu zadowoleni ze swojej pozycji. Australijski luz przejawia się również w sposobie wychowywania dzieci. Nie spotkałam się nigdy z uwagami z zewnątrz, co powinnam lub czego nie powinnam robić jako matka. Każdy szanuje swoją przestrzeń i nie ingeruje w życie innych. Nie ma nadgorliwej troski, do której zostałam przyzwyczajona w Polsce. Dzieci biegają na boso nawet w zimie, nikt nie alarmuje lekarza przy pierwszym kaszlu, nie ma presji, by być idealnym rodzicem. Do dziś spotykam się z opinią wśród moich polskich znajomych, że jestem bardzo ‘’wyluzowaną’ mamą i myślę, że to duża zasługa australijskiej mentalności.
7. Czy istnieje jakaś historia lub anegdota z Twojego pierwszego roku w Perth, która szczególnie utkwiła Ci w pamięci lub wpłynęła na Twoje poczucie przynależności do nowego miejsca?
Ola: Od samego początku czułam się w Australii bardzo dobrze. Dzięki rodzinie mojego partnera miałam okazję poznać kulturę i obyczaje tego kraju od kuchni. Nawet jeśli ktoś miał problem z tym że jestem obcokrajowcem, nigdy nie dano mi tego odczuć. Pamiętam, jak mama mojego dziś już męża, na początku mówiła do mnie bardzo powoli po angielsku, bo myślała, że nic nie rozumiem. Było to dość komiczne i do teraz obie się z tego śmiejemy. Poza tym pozytywnie zaskoczyło mnie to, że Australijczycy zupełnie nie mają uprzedzeń nacjonalistycznych- dla nich Polska była ‘’jakimś krajem gdzieś daleko’’, a moja osoba budziła raczej ciekawość niż niechęć. To była miła odmiana po 3 latach spędzonych na studiach w Niemczech, gdzie usłyszałam wiele przykrych słów na temat Polaków.
8. Czy miałaś/aś okazję do poznania aborygeńskiej kultury i historii Australii Zachodniej? Jakie są Twoje refleksje na ten temat?
Ola: Wraz z poznawaniem Perth dowiadywałam się wiele na temat Australii i jej kultury, w którą wpisane jest bogate dziedzictwo Aborygenów. Aż do momentu gdy się tutaj przeprowadziłam, nie zdawałam sobie sprawy, jak smutna jest historia kolonizacji Australii. Wydarzenia z tamtych czasów, mimo oficjalnych przeprosin ze strony rządu australijskiego, wciąż wywołują wiele emocji. Myślę, że wiedza na ten temat pozwoliła mi lepiej zrozumieć panujące w Australii nastroje społeczne, jak i również, mimo wielu negatywnych opinii na temat Aborygenów, rozpoznać i uszanować wyjątkowość ich historii, obyczajów i tradycji.
9. Będąc w Australii, po rozmowie z kilkoma Australijczykami odniosłam wrażenie, że Aborygeni nie są zbyt przyjazną grupą. Ponoć piją, częściej są zgłoszenia patologicznych zachowań w domostwie i wykorzystują program społeczny stworzony dla nich. Czy możesz się do tego odnieść? Zauważyłaś napięcia społeczne? Może w wiadomościach lokalnych często się o tym mówi? A może jest to wręcz wyssane z palca?
Ola: To jest bardzo delikatny temat. Australia jest poprawnym politycznie krajem, więc ludzie raczej nie wyrażają głośno swoich poglądów. Ale z moich obserwacji i doświadczeń wnioskuję, że wyczuwa się dużą niechęć do Aborygenów. Wynika to głównie z powodów, które opisałaś powyżej. Aborygeni są dominującą grupą jeżeli chodzi o problemy z prawem, nadużywanie alkoholu lub narkotyków. Notorycznie zdarzają się incydenty pobić lub kradzieży. Jednocześnie uważam, że działania rządu mogłyby skupić się na innych formach pomocy, żeby poprawić obecną sytuację. System wynagrodzeń finansowych, który obecnie panuje, w moim odczuciu, nie do końca spełnia swoją funkcję, a wręcz przeciwnie, czasami inicjuje nastroje segregacji społecznej i choć zabrzmi to paradoksalnie, krzywdzi Aborygenów, ponieważ powiela stereotyp, że są leniwi, uprzywilejowani i dostają wszystko za darmo. Jak rozwiązać te sytuacje? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć i myślę, że potrzeba jeszcze dużo czasu i wiele mądrych decyzji, by zatrzeć te linie poróżnienia.
10. Jakie są Twoje doświadczenia z systemem ochrony zdrowia w tym kraju? Czy uważasz, że jest on skuteczny i dostępny dla wszystkich mieszkańców?
Ola: Często korzystałam z pomocy medycznej i mam same dobre doświadczenia. Urodziłam w Australii dwójkę dzieci, pierwsze w szpitalu prywatnym, drugie w publicznym i wspominam to bardzo dobrze. Australijskim lekarzom być może brakuje wiedzy i umiejętności polskiej służby medycznej (która według mnie jest na wysokim poziomie), nadrabiają to natomiast ludzkim podejściem do pacjenta. Podoba mi się również to, że nie ma w Australii społecznej hipochondrii, ludzie udają się do lekarza tylko, kiedy naprawdę tego potrzebują i nie zażywają takiej ilości leków, jak ma to miejsce np. W Polsce. Na przestrzeni ostatnich lat, szczególnie w Australii Zachodniej służba zdrowia boryka się z wieloma problemami- coraz więcej punktów medycznych nie oferuje już pełnego bulk billing (opieka opłacana przez rząd), ale wynika to z problemów administracyjnych, a nie z jakości usług kadry medycznej.
11. Czy masz zaufanie do lokalnych instytucji rządowych, policji, sądów w Perth?
Ola: Tak, bardzo duże. Moje doświadczenia w Australii sprawiły, że miałam okazję poznać ją również od strony administracyjnej. Kiedy zaczęłam własną działalność, spotkała mnie duża pomoc i wsparcie, wszelkie sprawy urzędowe były finalizowane szybko i bez żadnych problemów. Na początku zdumiewało mnie, ile można załatwić tutaj przez internet, ale wynika to z tego, że przez duże odległości wiele osób nie ma nawet możliwości, by fizycznie stawić się w urzędzie. To zaufanie społeczne znacznie ułatwia życie.
12. Jakie są Twoje odczucia co do bezpieczeństwa w Perth? Czy czujesz się bezpiecznie w codziennym życiu?
Ola: Coraz częściej słyszy się o drobnych incydentach. Na grupach lokalnych, do których należę, często pojawiają się raporty włamań, kradzieży, bójek etc. Choć wzbudza to niepokój to i tak uważam, że żyje się tutaj bezpiecznie i raczej nie ma się czego obawiać.
13. Jeszcze jeżeli chodzi o bezpieczeństwo. Krążą legendy, że śmiertelne pająki czyhają na Ciebie w każdym kącie, węże wychodzą z ubikacji, a rekiny są na porządku dziennym. Jak się to ma do rzeczywistości?
Ola: Jako osoba, która wzdryga się na widok pająków lub węży, mogę szczerze zapewnić, że problem nie jest aż tak poważny, jak wyobrażenia przyjezdnych. Dzielnice lub centra miast praktycznie pozbawione są zwierząt, wiec są duże szanse, że podczas pobytu w Australii nigdy nie zobaczysz pająka lub węża. Natomiast tereny oddalone od cywilizacji, tzw. Outback, na pewno będą kryły w sobie dużo niespodzianek. Osobiście często zdarzało mi się widywać węże na ulicy, ponieważ nasz dom położony jest blisko plaży (węże lubią ciepłe wydmy), natomiast nigdy nie znaleźliśmy żadnego w środku. Większe obawy miałam co do rekinów, rzadko kąpałam się w oceanie, szczególnie po incydencie na naszej codziennej plaży, gdy surfer został zaatakowany przez żarłacza białego i niestety nie udało się go uratować. Takie sytuacje mają miejsce, a jednocześnie lokalne władze regularnie monitorują wybrzeże i robią wszystko, co w ich mocy, by zapobiegać groźnym incydentom.
14. Czy wasze dzieci uczęszczały/ ją do szkoły/ przedszkola w Perth? Jak oceniacie system edukacji?
Ola: Nasze dzieci chodziły zarówno do przedszkola jak i szkoły publicznej i obie placowi oceniamy bardzo dobrze. Jedyny minus wczesnej edukacji, czyli żłobka/ przedszkola to ich koszt. W zależności od stanu, w którym mieszkasz jeden dzień opieki kosztuje od 100AUD wzwyż (istnieją dofinansowanie rządowe, które redukują tą cenę na podstawie sytuacji materialnej rodziny). W związku z wysokimi cenami za opiekę, wiele mam decyduje nie na to, by pozostać z dziećmi w domu. Jeśli chodzi o szkoły podstawowe, choć odbiegają one znacznie poziomem nauczania od europejskich, to bardzo cenię przestrzeń, jaką dają dziecku na rozwój i budowanie poczucia własnej wartości. Program nie jest przeciążony, większą uwagę niż do historii Europy sprzed 500 lat przykłada się do szukania dziedziny, która zainteresuje dziecko i wydobywania jego potencjału. Tutaj nikt nie musi być świetny we wszystkim, dzieci nie wychowuje się w presji zostania prawnikiem lub lekarzem. Co piątek odbywają się apele, które kończą się tzw. “pat on the back”- każde dziecko gratuluje sobie wykonanej podczas całego tygodnia pracy. Raz na jakiś czas dzieci nagradza się dyplomami- nie za wybitne osiągnięcia lub wygrane w konkursach, zazwyczaj rozpoznaje się ich życzliwość wobec kolegów, pomoc nauczycielom lub po prostu fakt, że są wyjątkowymi, małymi ludźmi. To jest wspaniały przekaz dla młodego człowieka- bez względu na swoje umiejętności i możliwości każde dziecko czuje się ważne, wartościowe i ma przestrzeń do pracy nad sobą.
15. Czy jest coś, czego brakuje Tobie z kraju rodzinnego (poza rodziną i znajomymi), i jak sobie z tym radzicie?
Ola: Bardzo tęsknię za 4 porami roku. Zaskakujące, prawda? A jednak zawsze patrząc na zdjęcia moich znajomych w czasie pięknej polskiej jesieni lub zimy dopada mnie ogromna nostalgia.
16. Jak opisałabyś klimat Perth, czy jest on przyjemny do życia?
Ola: Dla kogoś, kto kocha słońce i lato, Perth będzie idealnym miejscem. Klimat jest tu dużo łagodniejszy niż w innych częściach Australii, co oznacza, że cieszymy się długim latem i krótką, choć deszczową, zimą. Czasami zdarzają się fale upałów, co jest bardzo dokuczliwe, w zimie natomiast, kiedy temperatury spadają poniżej 10 stopni, domy bardzo się wychładzają (w Zachodniej Australii nie ma ogrzewania).
17. Czy istnieją jakiekolwiek problemy ze środowiskiem naturalnym w Perth, które utrudniają życie codzienne lub wpływają na jakość życia?
Ola: Pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy, są upały. Ale zdarzają się one tylko w lecie i jest to coś, do czego można się przyzwyczaić. W Perth bardzo rzadko występują ekstremalne warunki pogodowe, jak na przykład we wschodnich stanach, gdzie pożary i powodzie nasiliły się na przestrzeni ostatnich kilku lat. Trudno też ocenić jak dynamiczny rozwój miast wpłynie na tutejszy ekosystem. Wiele projektów deweloperskich wyniszcza rozległe tereny naturalne na poczet swoich kolejnych projektów, zabijając w ten sposób żyjącą na nich florę i faunę. Może okazać się to katastrofalne w skutkach za kilka lat, czas pokaże.
18. Australia jest daleko, taka samotna wyspa. Czy cudzoziemiec z Europy może również czuć się bardzo samotny? Jeżeli tak, to jak sobie z tym radzisz?
Ola: Dopiero będąc tutaj, człowiek uświadamia sobie odległość dzielącą nas od domu. W Australii tęskni się inaczej. Świadomość, że nie można po prostu wsiąść w samolot i za kilka godzin być w Polsce, potęguje poczucie izolacji. Myślę, że nam Europejczykom na pewnym etapie zaczyna też brakować różnorodności, podróży, jakiejś głębi- to wspaniałe przechadzać się codziennie w słońcu, ale jest w nas potrzeba szukania, odkrywania czegoś nowego. Australia nie jest ku temu najlepszym miejscem- ze względu na odległość, ale również przez brak rozbudowanej kultury i charakteru, do których przywykliśmy, wychowując się w Europie. Trudno jest również nawiązać przyjaźnie. Ludzie, choć z pozoru bardzo otwarci, nie szukają raczej głębokiej relacji. Wszystko to sprawia, że przychodzą chwile dużej tęsknoty i poczucie osamotnienia. Znam osoby, które wyjechały z Australii, ponieważ nie potrafiły prowadzić życia tak daleko od swojego kraju i bliskich.
19. Mąż jest Australijczykiem, czy w związku z tym odczuwasz jakieś wyzwania w wychowywaniu dzieci w dwóch różnych językach i kulturach? Jak sobie z nimi radzicie?
Ola: Od samego początku traktujemy to jako wielką zaletę. Dbamy o to, by dzieci znały oba kraje i języki. To czyni naszą relację jeszcze ciekawszą i oboje bardzo doceniamy tę kulturową różnorodność. Często odwiedzamy Polskę. Staramy się, by dzieci spędzały wakacje z polskimi kuzynami, babcią, by poznały namiastkę dzieciństwa, które kiedyś przeżyłam ja. To jest piękne widzieć je biegające po podwórku z polskimi dzieciakami lub wyjadające truskawki z kobiałki. Bardzo rozczulają mnie takie sceny i cieszę się, że są w stanie tak szybko zaadaptować się zarówno w Polsce jak i w Australii.
20. Jakie są Twoje odczucia na temat kosztów życia w Perth?
Ola: Australia nie jest tanim krajem, ale ceny są adekwatne do tutejszych zarobków. Wiele zmieniło się w ostatnim czasie kiedy koszty życia bardzo poszły w gore. Myślę, że obecnie wiele rodzin musi mierzyć się z wyzwaniami po covidowych zmian, które można zaobserwować na całym świecie. Największym problemem stał się brak mieszkań na wynajem, wysokie ceny nieruchomości, koszty żywności jak i stopy procentowe, których wzrost sprawił, że wielu Australijczyków musiało zmienić swój dotychczasowy styl życia.
21. Czy życie w Perth zmieniło Ciebie? Jeżeli tak, to co dokładnie?
Ola: Wyjazd na Antypody był dla mnie ogromną rewolucją. Australia, dosłownie, przewróciła moje życie do góry nogami. Ten kraj dał mi męża, dwójkę wspaniałych dzieci, drugi dom, ale również nauczył mnie ogromnego dystansu do rzeczy mało ważnych oraz wyrozumiałości wobec innych. Brak moich bliskich na co dzień sprawił, że bardzo doceniam ich obecność w moim życiu, nawet na odległość. To, że po wielu trudnościach udało mi się zbudować tutaj dobre i szczęśliwe życie na pewno wpłynęło też na moje poczucie własnej wartości. Również, jak Australijczycy, bardziej skupiam się na sobie, na swoich działaniach, nie z egoistycznych pobudek, ale w myśl popularnej tu zasady, żyj i daj żyć innym.
22. Jakie są największe korzyści płynące z życia w Australii, Perth, według Ciebie/Was i jakie są negatywne strony?
Ola: Australia jest dobrym miejscem zarobkowym, na pewno można tu zbudować komfortowe i wygodne życie. Bezpieczeństwo, dobry system edukacji, bezpłatna opieka medyczna (dla rezydentów i obywateli), słoneczna pogoda i wyjątkowa natura. Wszystko to sprawia, że jest to bardzo popularny kierunek migracyjny. Niestety przeprowadzka tutaj wymaga też wielu poświęceń- należy liczyć się z ogromnym dystansem, który trzeba przemierzać, by dostać się gdziekolwiek. Australia będzie wyzwaniem dla podróżników, bo jest jednak miejscem mocno odizolowanym, a ceny biletów lotniczych po pandemii znacznie wzrosły. Dla osób szukających kulturowych wrażeń bycie tutaj również może być rozczarowujące. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie zaczniecie się po prostu nudzić. Natomiast ci, którzy uwielbiają spędzać czas aktywnie lub w naturze, zachwyceni będą możliwościami campingu z widokiem na ocean lub przejażdżek 4WD, które w ostatnim czasie bardzo zyskały na popularności. Australia jest pod tym względem jedyna w swoim rodzaju.
23. Jakie rady dałabyś innym rodzinom przymierzającym się do przeprowadzki do Australii?
Ola: Przede wszystkim należy się do takiej decyzji dobrze przygotować. Pierwszym krokiem jest sprawdzenie możliwości wizowych – polecam rozmowę z doświadczonym agentem, by uzyskać informacje, czy kwalifikujecie się do którejś z wiz i ocenić, czy macie realne szanse na stały pobyt w Australii. Sprawdźcie lokalny rynek pracy i nieruchomości, oszacujcie swoje możliwości finansowe, porozmawiajcie z ludźmi, którzy są już na miejscu-to jest najlepsze źródło wiedzy. Mimo powszechnego przekonania, za granica można znaleźć wielu życzliwych i skorych do pomocy Polaków. Jeśli macie dzieci warto znaleźć informacje o szkołach, do których będą uczęszczać. Bez statusu rezydenta niestety, edukacja każdego dziecka jest płatna.
Pamiętajcie, że początki zawsze są trudne, po pierwszych zachwytach przychodzi czas na rutynę i okazuje, że życie na Antypodach nie do końca odpowiada naszym wyobrażeniom. Jeśli jednak uważacie ze Australia jest miejscem dla Was, na pewno uda Wam się znaleźć sposób by zrealizować swoje plany. Powodzenia!
„Wszyscy jesteśmy gośćmi tego czasu. To miejsce, przez które właśnie przechodzimy. Naszym celem tutaj jest obserwacja. Uczyć się. Rosnąć. Kochać. A potem wracamy do domu”
przysłowie australijskich Aborygenów
* Obecnie przenieśliście się tymczasowo do Portugalii. Czy mając wiedzę, jak wygląda życie w Polsce, w Portugalii (o której się mówi, że jest sielankowa) oraz w Australii, nadal wybrałabyś życie na Antypodach? Planujecie wrócić do Australii? A może dostrzegłaś lepsze możliwości dla Was w Portugalii?
Ola: Pobyt w Portugalii traktujemy jako piękną przygodę. Przyjechaliśmy z zamiarem zostania na kilka miesięcy, jesteśmy tu już ponad dwa lata. Czasami śmiejemy się, że znaleźliśmy swoją europejską Australię, bo mieszkając na południu, mamy słoneczną pogodę, piękne plaże i ocean. Czujemy, że na chwile obecna to dla nas i dla naszych dzieci lepsze miejsce, żyje się tutaj wolniej i w myśl wartości, które w Australii niestety zostały już zapomniane. Podczas pierwszej wizyty w Perth od naszej przeprowadzki nie czułam żalu lub tęsknoty i z wielką ekscytacją wracałam do Portugalii. Pod koniec tego roku znowu odwiedzamy Antypody i sama jestem ciekawa swoich wrażeń. Nie jest tak, że rozpisaliśmy sobie plan na kolejne lata, wszystkie decyzje podejmujemy według naszych bieżących odczuć. Nie wykluczamy powrotu do Australii, ale na razie stworzyliśmy swój dom tutaj, kto wie, gdzie dalej zaprowadzi nas los.
* Czy myśleliście o powrocie i życiu w Polsce? Dlaczego taka, a nie inna decyzja?
Ola: Był moment, że pojawił się taki pomysł. Od początku zależało nam, by dzieci kontynuowały naukę po angielsku i kiedy zaczęłam szukać szkół w Polsce, okazało się, że w grę wchodziłyby tylko duże miasta. Wyobraziłam sobie chaos, korki, życie w biegu. Taki prozaiczny powód zupełnie zniechęcił nas do przeprowadzki. Jednak po tylu latach w Australii i odległościach, które musieliśmy przemierzać, żyjąc teraz w Portugalii, czuję się prawie tak jakbym była w Polsce. Mogę wypić poranną kawę w swoim Algarvskim domu a późny obiad zjeść już w moim rodzinnym mieście. Często widuję rodzinę, znajomych, mogę uczestniczyć w ich życiu i dbać o nasze relacje. Te ostatnie dwa lata emigracji są inne, łatwiejsze od tego, czego doświadczyłam, mieszkając w Australii. Być może dlatego nie towarzyszą mi już rozterki o powrocie do Polski, bo pobyt w Europie daje mi poczucie przynależności i namiastkę domu, gdziekolwiek jestem.
Dziękuję Oli za podzielenie się swoimi doświadczeniami i życiem w Australii Zachodniej. Jej wypowiedź o Perth daje bogate spojrzenie na ten region. Mam nadzieję, że ta rozmowa przyniosła Ci, drogi czytelniku, równie dużo radości i ciekawych spostrzeżeń.
Ola prowadzi konto na instagramie: @saudadeguide, gdzie obecnie możesz zobaczyć piękne kadry z Portugalii i znaleźć perełki warte odwiedzenia. Będzie mi i na pewno jej niezmiernie miło, jeżeli zaglądniecie na profil Oli.
Czekajcie na kolejne wywiady z serii “Polacy na emigracji”, które zabiorą Was w podróż przez fascynujący świat ludzi i miejsc!
Jak Ci się podoba artykuł?
Jeżeli masz ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami to serdecznie zapraszam
do pozostawienia komentarza lub napisać do mnie na Instagramie.
Dodaj komentarz