Kiedy wchodzimy w interakcję z ludźmi, zwykle padają standardowe pytania: jak długo jesteśmy w tym miejscu? skąd jesteśmy? co robimy? czy pracujemy? co ze szkołą dzieci? W odpowiedzi słyszymy: “o wow, ale super. Ja też bym chciał/chciała/chcielibyśmy. Szczęściarze z Was. Takie życie to marzenie”.
Ludzie myślą, że to wieczne wakacje, chill, przygoda życia. Rozumiem. Sama kiedyś byłam na ich miejscu oglądając amerykańskie konta podróżnicze. Jak się tak człowiek zastanowi, to przecież wiele osób chciałoby sobie żyć w podróży. Chcemy zwiedzać, poznawać nowych ludzi, delektować się smakiem życia w najróżniejszych jego odsłonach. I choć jesteśmy szczęśliwi z naszego wyboru i sposobu na życie, to jednak nie zmienia to faktu, że nie zawsze jest sielankowo jak to wygląda w necie, czy oczami innych z boku. Powiedzenie “trawa jest zawsze bardziej zielona u sąsiada, czy tam gdzie nas nie ma” niesie ze sobą ziarno prawdy.
Początek
Kiedy zaczynałam prowadzić Instagram, nie miałam na niego pomysłu. Po prostu chciałam dzielić się moimi podróżami, ciekawostkami i pięknymi zdjęciami. Po 2 latach nomadowania i wielu rozmowach z ludźmi ze świata social mediów zaczęłam rozważać, czy nie mogłabym stać się zawodowym podróżnikiem – takim, który dostaje za to pieniądze. Wydawało się to być niesamowitą opcją 😛, przecież inni tak robią. Miałam wyobrażenie, że to wręcz zajebista opcja. Ale! Gdy poznałam ludzi, którzy żyją w ten sposób, zrozumiałam, że to kompletnie nie dla mnie.
Ich myśli krążyły wokół treści do sprzedania… ” Jak zrobić zdjęcie, z jakiej strony nagrać filmik, ona napisze tekst, on sklei video. Jutro wrzucić o tej godzinie post, a o tej relacje. Koniecznie na środę Q&A, a w piątek quiz”. Okazało się, że pracują dużo, długo, są spięci, zestresowani, bo muszą trzymać się terminów, utrzymać statystyki, podróżują szybko, „goniąc” materiał. Muszą też często zmieniać lokalizację. Wówczas doszło do mnie, że no fucking way. 😉
Takich zderzeń „oczekiwania a rzeczywistość” miałam dość sporo w życiu i wierze, że Ty również.
Podróż długoterminowa
Dochodzimy do sedna tego tematu. Wyobrażenie ludzi o życiu w długiej podróży jest bardzo optymistyczny i idealizowane. Prawda jest taka, że po 4 latach mogę co nie, co więcej, powiedzieć, zwłaszcza o tych minusach.
– można się zmęczyć. Tak moi drodzy, pierwszy rok łykasz garściami, z pełną fascynacją. Zmęczenie? Co z tego, to moje drugie imię. Na emeryturze odpocznę. Fajnie, fajnie, ale mija kolejny rok i kolejny. Prędzej czy później zmęczenie Cię dopadnie. To nie musi być fizyczne, może być również psychiczne.
– tęsknota. Oczywiste wydaje się tęsknić za rodziną, przyjaciółmi, swoim łóżkiem czy ciepłą wodą w kranie ;). Ale to właśnie w podróży poczułam smutek żegnania się z wieloma osobami. Przyszedł nawet moment, że „przyzwyczaiłam” się do pożegnań, a nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. Jednak to było złudne, bo po czasie tęskniłam za tymi osobami na swój sposób. Wspominam je i piszemy ze sobą, trochę się chyba oszukując, że jeszcze się spotkamy. Przez tę tęsknotę i pożegnania bywają momenty, że tracisz ochotę poznawać nowych ludzi, przechodzić przez tę samą serię pytań, wymianę doświadczeń, wizji świata itp. W głowie szumi Ci pytanie: po co, jaki to ma sens, skoro muszę ją za niedługo pożegnać?
Zauważyłam u siebie, że ta seria poznawania ludzi i ich żegnania sprawiła, że stałam się z czasem o dziwo zamknięta. Taka trochę na autopilocie.
– brak efektu wow. To nie jest Twoja wina, ale tak to po prostu działa. Twój mózg porównuje ten wodospad do tego, który uznał wcześniej za najbardziej spektakularny. Tak jest z każdym miejscem. Oglądasz 5000-ny zachód słońca, 399 świątynię, 100-ny wodospad, kolejna fancy kawiarnia, kolejny hot spot instagramowy. Pewne rzeczy tracą swój urok. Nie zachwycasz się już tak, jak na początku. Jesteś przez to też nie rozumiany, bo „jak to na Tobie ten wodospad nie zrobił wrażenia, albo ta plaża?”
– problemy zdrowotne. Wydaje się to oczywiste, że coś można złapać w podróży. Ja jednak mam tu również na myśli takie problemy, jak depresja, lęki, poczucie zagrożenia w niektórych miejscach, stres — nerwica. Jeżeli myślisz, że to śmieszne, aby ktoś złapał depresję, siedząc na plaży pod palmą z kokosem w ręce, to bardzo się mylisz. W końcu pierwszy raz to napiszę oficjalnie… ja jestem tego przykładem. Składa się na to wiele czynników. Problemy, obowiązki itp. masz takie same jak w Polsce. One tam nie zostały. Spakowały się razem z Tobą.
– koszty. Nie wiem, w jakim stopniu macie świadomość kosztów w podróży, ale są ogromne. Dziś masz mieszkanie za 5 tys. za miesiąc, ale kolejny za 10 tys. Raz jesteś w miejscu, gdzie bilety to majątek, a w innym za darmo wszystkie wejściówki. Ta niestabilność, nieprzewidywalność kosztów bywa przytłaczająca. Co nieco jesteś w stanie przewidzieć lub ominąć. Jednak transport: loty, wynajem auta itp. są bardzo kosztowne.
– brak stabilności. Nie tylko może doskwierać Ci brak Twojej jednej bazy, miejsca, gdzie czujesz się jak w domu, ale pod słowem stabilność kryje się wiele innych kwestii. Twój rytm dnia, styl życia, spożywanie posiłków, uprawianie sportu to wszystko jest w rozsypce. Ja w ciągu 4 lat podróży, uwaga! Napiszę to również pierwszy raz „głośno”, przytyłam 10 kg! To naprawdę sporo. To nie jest tak, że „o dużo żresz i lubisz to”. Fakt lubię jeść, ale ja wcale nie jem, nie wiadomo jakich porcji. Ba! Koleżanka, z którą szłam Camino, powiedziała zaskoczona, że jem mniej niż ona. Tak więc dlaczego 10 kg+? Nieregularność, często brak miejsca do rozłożenia maty do ćwiczeń, w Indonezji podstawa to „wszystko smażone”, chęć skosztowania lokalnego jedzenia (często słodkiego, przetworzonego) w Japonii tłuste rameny, często jedzenie byle czego będąc w trasie, zmiana zegara biologicznego… dziś Twój organizm wie, że jest dzień, za miesiąc zmieniasz strefę czasową i jesz w nocy wg niego. 😉
– utrudnienia w nauce i pracy. Dla mnie ciągłe doskonalenie siebie, pozyskiwanie nowej wiedzy jest ważne. O ile poznajesz nową kulturę, historię danego miejsca, tak brakuje już czasu na regularną naukę np. nowego języka obcego, programu, książkę. Często Internet jest różnej jakości, co też utrudnia pracę i rozwój
Ktoś z Was mnie zapytał, co myślę o podróżnikach, którzy zaliczają kraj w dwa dni i jadą dalej. Taka podróż dookoła świata? Pomijając fakt, że to ich życie, czas, pieniądze + nie znam ich sytuacji… no nic mi do tego. Każdy ma prawo żyć swoim życiem jak chce. Ja pamiętam, że przez pierwszy rok życia w podróży, każdy weekend i wiele popołudni w tygodniu miałam zaplanowaną wycieczkę. Byłam zachłanna, chciałam czerpać garściami, sprawiało mi to ogromną radość, cieszyło i karmiło moją duszę. W drugim roku to już głównie weekendy były zawalone wycieczkami od rana do wieczora. Dziś podróżujemy wolniej niż kiedykolwiek. Bywają weekendy, że wszyscy mówimy „dziś leniuchujemy w domu, nie robimy nic”, albo „dziś pidżama time”. Nigdy też nie było moim celem „zaliczenie” jak największej ilości krajów, bo ja jestem za bardzo ciekawska danego miejsca, ludzi i kultury. Ja lubię zadawać pytania i poznawać różne historie. Jak się im żyję, co by zmienili we własnym kraju, co im się podoba, a co nie. Myślę, że też nie ma co się porównywać do innych. Piękne jest to, że możemy takie różne osoby oglądać np. na Instagramie. Jedynie podróżują solo, inni w parze inni całymi rodzinami. Każdy z nich będzie inaczej odczuwał przemieszczanie się. Dla mnie co dwa dni pakowanie, transport i rozpakowywanie i tak w kółko byłoby przytłaczające. Szybko byśmy odpadli z tego stylu życia. U nas jest praca + edukacja dzieci. Jest nas czwórka i tak dalej i tak dalej.
Czy podróż długoterminowa jest dla każdego?
Nie. Już o tym kiedyś pisałam. Takie życie nie jest dla każdego. Trzeba sobie zadać poważne pytania:
– Czy jesteś w stanie żyć dłużej bez tego i tamtego
– W zależności od tego czy podróżujesz z kimś czy sam, to czy samotność nie będzie Ci przeszkadzać? Znajdziesz przyjaciół w ciągu dnia, pożegnasz ich i co dalej? Znalezienie miłości w takim trybie również może być wyzwaniem
– Czy pakowanie i rozpakowywanie, ciągła zmiana miejsca, raz jest woda raz nie, raz wygodne łóżko, raz nie… jest dla Ciebie do zaakceptowania na dłuższą metę?
– Czy jesteś dobrze zorganizowany i umiesz zarządzać czasem? To jest podstawa przy podróży długoterminowej
Dajcie znać co o tym myślicie. Jakie jest Wasze zdanie? Zostawcie komentarz pod artykułem lub pod postem na Instagramie
Jak Ci się podoba artykuł?
Jeżeli masz ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami to serdecznie zapraszam
do pozostawienia komentarza lub napisać do mnie na Instagramie.
Dodaj komentarz